Villebois Pouilly Fume 2014

Szczep Sauvignon Blanc jest bardzo dobrze znany wszystkim tym, którzy mieli styczność z winiarstwem nowozelandzkim. Region Marlborough wybił się sponad bardzo konkurencyjnego grona nowoświatowego winiarstwa swoim unikalnym stylem tropikalnej owocowości. Ultraaromatyczne wina z południowej wyspy tego kraju trudno pomylić z innymi. W kwestii ich popularności, nie sposób uciec od stwierdzenia, że uczeń przerósł mistrza. Kim jednak jest mistrz i czy to stwierdzenie dotyczy również jakości win?

Białe Sauvignon ma swój równoległy początek w dwóch regionach Francji - Dolinie Loary oraz Bordeaux. W pierwszym z tych regionów szczególnie dobrze pokazuje się w winnicach środka czyli samym centrum Francji, na południe od Paryża. Dwie apelacje leżące na osobnych brzegach majestatycznej, długiej na ponad 1000 km Loary, zasługują na uwagę - Sancerre i Pouilly Fumé.

Skupiając się na ostatniej, warto zwrócić uwagę na umiarkowany klimat tego miejsca i wapienną glebę o lokalnej nazwie caillottes (franc. /kejot/). Najznamienitszy z winiarzy tego regionu - Didier Daganeau, nieprzypadkowo nazwał swą wiodącą linię - Silex, co oznacza krzemień. Wina pochodzące z tego miejsca są moim ulubionym przykładem równocześnie na wskazanie różnicy, jaka w winach może wynikać z terroir oraz zagadkowego zjawiska mineralności. Kiedy wlejemy do sąsiadujących kieliszków nowozelandzkie Sauvignon i jego odpowiednik z Pouilly Fumé będziemy mieli przykład kuzynostwa o skrajnie różnych charakterach. Co prawda można dostrzec w nich podobieństwo smukłej sylwetki i kształtu twarzy (w winie to lekkie ciało i zaznaczona kwasowość), jednak profil aromatyczny, czyli osobowość, drastycznie je rozdziela. Sauvignon z Marlborough jest jak przebojowy młodzieniec, którego pokój wyklejony jest plakatami rock’n’rollowych zespołów, ponieważ wybucha w kieliszku aromatami mango, papai i agrestu. Jego krewniak zza oceanu jest starszy, bardziej ułożony i rozważny, bo w kieliszku Pouilly Fumé znajdziemy więcej cytrusów, ziół i elegancji. Nudziarz - rzekłby ktoś. Zanim jednak zamkniemy go w tej szufladce, spójrzmy na jego dłonie a może nawet ich powąchajmy. Są okopcone dymem a pachną jak krzemień, z którego właśnie zeskoczyła iskra. Ten element loarskiego Fumé Blanc (“dymne białe” - uzasadniona lokalna nazwa) jest bardzo charakterystyczny. Kiedy w kieliszku wina czuć wystrzał muszkietu, możecie być niemal pewni, że to Pouilly Fumé. Tego zapachu nie da się podrobić.

Zielona etykieta Pouilly Fumé od Villebois zgrywa się z jego nutami zapachowymi. Możemy w nim poczuć zieloną paprykę, niedojrzałego grejfruta oraz skoszoną trawę. Na pierwszy plan wybija się jednak krzemienna mineralność, którą rozpozna każdy, kto w młodości przejawiał zapędy piromaniaka. Zabawa z krzemieniem zawsze pozostawiała na palcach ten charakterystyczny zapach, do którego wrócić można wkładając nos do kieliszka tego wina. W ustach mineralność już nie jest tak wyraźna i ustępuje smakom owocowym i ziołowym sprawiając, że wino pije się raczej łatwo. Doskonale łączy się z kozimi serami, z których słynie Dolina Loary, szczególnie tymi obtaczanymi w popiele.
Kilka pokoleń wstecz, ten artykuł prawdopodobnie zachęcałby do spróbowania Sauvignon Blanc z Marlborough, które teraz takiej promocji nie potrzebują. Pisząc go dziś, sądzę że warto cofnąć się do korzeni i poczuć, co potrafi pokazać ten szczep w swojej kolebce. Przy odrobinie szczęścia może okazać się to wehikułem czasu do lat młodzieńczych zabaw w stukanie kamieniem o kamień.

IMPORT:  WINELAND
CENA: 87,00

 x 

Twój koszyk jest pusty